Recenzja filmu

Scoop - Gorący temat (2006)
Woody Allen
Scarlett Johansson
Woody Allen

Błahostka Allena

Zeszłoroczne "Wszystko gra" Woody'ego Allena było filmem, który - w moim przekonaniu - w każdej minucie potwierdzał geniusz tego reżysera. Świetny scenariusz, udane aktorstwo i świeżość gatunkowa
Zeszłoroczne "Wszystko gra" Woody'ego Allena było filmem, który - w moim przekonaniu - w każdej minucie potwierdzał geniusz tego reżysera. Świetny scenariusz, udane aktorstwo i świeżość gatunkowa w jego filmografii pozwalały wierzyć w małą rewolucję filmową. Tym większe były moje oczekiwania na nadchodzącą premierę "Scoop", nowego filmu w reżyserii Allena ze Scarlett Johansson w obsadzie. Po seansie mogę powiedzieć tylko tyle, że ten kto oczekiwał kolejnego przebłysku geniuszu 71-letniego reżysera może się nieco zawieść. "Scoop" opowiada historię młodej studentki dziennikarstwa, która dostaje szansę na napisanie artykułu, który może zagwarantować jej prestiż. Objawia się jej bowiem duch, który nakłania ją do znalezienia mordercy zwanego "Tarotowym zabójcą". Wszystkie poszlaki wskazują na bogatego, przystojnego brytyjskiego arystokratę. Gdy wszystko idzie po jej myśli, a zagadka jest bliska rozwikłania, dziewczyna zdaje sobie sprawę, że spora przeszkodą będzie miłość, którą niespodziewanie obdarzyła mężczyznę. Najnowszy film Allena to powrót do gatunku, którym reżyser chyba jednak czuje się najlepiej, czyli po prostu do komedii. Często groteskowa fabuła, zawiła intryga i ironiczny, wyważony humor to znak rozpoznawczy jego filmów. I taki też jest "Scoop". Lekkie, poprane kino, które jednak nie ma nic, czego by reżyser już wcześniej nie pokazał. Jest całkiem nieźle skrojona intryga, obowiązkowa obecność neurotycznego, dowcipnego chuderlaka, jest sporo błyskotliwych dialogów i to by było na tyle. Poza tym niestety scenariusz jest boleśnie przewidywalny (no, może poza końcówką) i właściwie niespecjalnie interesuje. Razi też wątek metafizyczny, sprawiający wrażenie umieszczonego w filmie na siłę. W ogóle w niektórych momentach z ekranu czuć po prostu nudę. Sytuację ratuje jedynie Scarlett Johansson, która jest chyba największym plusem filmu. W swej lekkomyślności i nieporadności jest naprawdę urocza i warta uwagi. "Scoop" jest taką kinową błahostką, którą co prawda ogląda się nieźle, lecz ucieka ona z głowy w kilka minut po seansie. W pełni zadowoleni wyjść z kina mogą jedynie ci, którzy Woody'ego Allena kochają bezgranicznie. Cała reszta film przełknie, jednak podejrzewam, że uczucie niedosytu utrzymywać się będzie przez dłuższy czas.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przygotowując się do wyczekiwanej polskiej premiery nowego filmu Woody'ego Allena "Vicky, Cristina,... czytaj więcej
Kariera filmowa Scarlett Johansson została okrzyknięta "najszybszą i najbardziej spektakularną" w XXI... czytaj więcej
Po obejrzeniu kilku klasyków Allena i ostatniego "Wszystko gra" zasiadłam przed ekranem ze sporymi... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones